Rozwijający się w ostatnich latach eksport naszych okien i drzwi do Wielkiej Brytanii sprzyja obserwacjom kulturowym w zakresie różnic pomiędzy oczekiwaniami i preferencjami klientów polskich i brytyjskich. Swoimi spostrzeżeniami dzieli się Pan Marcin Frenkel z MAXBUD-u.
W podejściu Wyspiarzy do stolarki otworowej dominuje pragmatyzm. Wyrób musi spełniać określone parametry techniczne, a w ślad za tym ma stanowić przewidzianą dla okna czy drzwi funkcję użytkową. Bardzo istotny jest też szacunek dla tradycji i dopasowanie do ogólnej koncepcji estetycznej budynku, a nawet całej okolicy. Stąd wykonywane przez Maxbud produkty, przy zachowaniu współczesnych standardów energooszczędności, często do złudzenia przypinają wzory sprzed 100 i więcej lat. Stosowanie najnowszej generacji szyb czy okuć z reguły pociąga za sobą poszerzanie ramiaków. Wyzwanie pojawia się wtedy, gdy to nowoczesne wyposażenie trzeba zainstalować w wąskich ramach o przekrojach z zamierzchłej przeszłości. Nie jest to jednak nic takiego, z czym polski stolarz nie umiałby sobie poradzić.
Brytyjczycy kochają stare domy – liczy się bowiem nie tylko wygląd, ale też dusza i historia tkwiąca w murach. Manifestowanie nowości i bogactwa jest postrzegane jako przejaw złego gustu. Dotyczy to nie tylko samego budynku, lecz również poszczególnych elementów wyposażenia – w tym stolarki otworowej. Nadmierna gładkość i jednolitość wykończenia budzi niechciane skojarzenia (new money).
Szczęśliwie, trend do poszanowania tradycji budowlanej danego regionu staje się również coraz bardziej obecny w Polsce. Sprzyjają temu miejskie i unijne programy wsparcia finansowego dla rewitalizacji obiektów zabytkowych, w których kładziony jest duży nacisk na zachowanie oryginalnego wyglądu stolarki. Nie bez znaczenia jest również popularność wzornictwa skandynawskiego i industrialnego, gdzie ślady naturalnego zużycia przedmiotów stają się modnym atutem.
Jeśli miałbym dodać łyżkę dziegciu do opisu rynku krajowego, to wskazałbym na widoczne, tu i ówdzie, traktowanie zakupów w kategoriach godnościowych i wizerunkowych. Wybór okien czy drzwi drewnianych postrzegany jest jako decyzja na rzecz produktu luksusowego, który ma również funkcję demonstracji statusu materialnego. Jednocześnie zapomina się, że o pięknie drewnianej stolarki świadczy niepowtarzalność rysunku drewna na poszczególnych elementach czy wręcz drobne niedoskonałości i różnice kolorystyczne, będące czymś całkowicie naturalnym dla tego surowca. Tymczasem zdarzają się jeszcze odbiorcy oczekujący jednolitości i powtarzalności usłojenia – takiego, jakie występuje w oknach PVC, gdzie ten efekt jest osiągnięty w sposób sztuczny. Przypomina mi to anegdoty o dosładzaniu „nieoswojonego” jeszcze cabernet na przyjęciach sprzed lat.
Niewątpliwie godna zauważenia na rynku krajowym jest coraz większa otwartość na nowoczesną stylistykę i dodatkowe funkcje produktów. Podczas gdy Brytyjczycy są wciąż wierni oknom gilotynowym (sash) i otwieranym na zewnątrz, Polacy w ostatnim ćwierćwieczu przejęli od Niemców system rozwierno-uchylny (do środka mieszkania), mający lepsze parametry szczelności niż systemy angielskie. Należy oczywiście pamiętać, że wpływ na to ma brak jednej, dominującej tradycji okiennej w Polsce, jak i nieco ostrzejszy klimat niż na Wyspach.
Podsumowując, można stwierdzić, że polscy klienci przywiązują dużą uwagę do wyglądu konkretnego produktu, jak i jego dodatkowych funkcji, podczas gdy dla Brytyjczyków ważniejsze jest okno jako element pasujący do większej całości, nawet gdy oznacza to pewne ograniczenia wynikające z wierności tradycji.